sobota, 10 października 2015

Strata

Myślę o tym, jak to było przed chorobą, kiedy jeszcze nie potrafiłam docenić ani siebie ani tego co mi matka natura dała. To przygnębiające, że człowiek docenia pewne rzeczy jak je straci. Ale czy rozpamiętywanie przeszłości ma sens? Jeśli spojrzeć na to od strony psychologicznej to nie, Użalanie się nad tym czego już nie ma nie przyniosło jeszcze nikomu nic dobrego. Ale gdyby spojrzeć na to z innej strony? Może warto pamiętać bo dzięki temu będziemy doceniać to co nam jeszcze zostało?
Wspominam moje włosy, ich strata boli prawie tak mocno jak utrata piersi. Nie można się z tym pogodzić, można jedynie z tym żyć. Ale jak? Kobieta po mastektomii w większości przypadków ukrywa brak piersi ale dlaczego to robi? Dlaczego przyjęte w naszym społeczeństwie  normy nakazują ukrywanie defektów urody? Dlaczego kobieta po chemioterapii musi ukrywać brak włosów męcząc się w nie zawsze wygodnych nakryciach głowy? Dlaczego musi kamuflować brak rzęs czy brwi makijażem? Dlaczego nie może dumnie iść ulicą z gołą głową? Tak niewiele z nas zdobywa się na odwagę by to zrobić. Dlaczego obcy ludzie a nawet moi najbliżsi reagują zażenowaniem kiedy pierwszy raz widzą mnie bez włosów? Przecież nie ma nic złego w tym, że jest się innym. Bo ja czuję się inna niż wszyscy, i nie czuję się przez to gorsza. Wiem, że jestem piękna mimo tego, że nie mam włosów.
 Włosy odrosną ale z utratą piersi sprawa jest zupełnie inna. Czy z tą stratą można się pogodzić? Nawet rekonstrukcja nie zmieni faktu, ze jej nie ma. Ile siły i czasu trzeba ,żeby zaakceptować swój nowy wygląd? Nie potrafię opisać uczucia, które się pojawia gdy patrzę w lustro.To przede wszystkim żal, i poczucie krzywdy. Ale mimo tego wiem,że to mała cena za życie. Powinnam się skupić na tym, że dzięki temu wygrałam życie a wszystko inne nie powinno mieć znaczenia. Ale jak to zaakceptować jeśli tak naprawdę otoczenie odrzuca odstępstwa od normy? Panuje na świecie jakiś przeklęty fenomen urody, ciągłe dążenie do ideału. Cy przez to mam się czuć wybrakowana, gorsza? Przez jakiś czas nie wiedziałam czy dam radę z tym żyć, ale to przyszło z czasem.  Zaczęłam patrzeć na siebie inaczej,rak zabrał mi pierś ale w dalszym ciągu pozostaję i czuję się kobietą, i chyba nawet bardziej pewną siebie niż kiedykolwiek wcześniej.

1 komentarz:

  1. Ja sie pogodziłam bardzo szybko z utrata piersi....gorzej było przed operacją, a jak już było po...wtedy najgorsze było pierwsze spojrzenie ...potem już z górki...a jesli chodzi o brak włosów, brwi, rzęs... to mnie dołowało znacznie bardziej...a szczególnie ciekawskie i niekiedy bezczelne spojrzenia ludzi....ale powoli wszystko wraca do normy...i oby tak zostało.

    Pozdrawiam Cię Moniczko

    Mychula :-*

    OdpowiedzUsuń

Komentarze pomagają, piszcie tak jak czujecie