sobota, 2 kwietnia 2016

Dlaczego turbany zostają?

Minął już jakiś czas od kiedy pozbyłam się turbanu z głowy i muszę stwierdzić, że jestem zaskoczona ile osób nie poznaje mnie na ulicy. Kilkanaście osób, które znam i które rzadziej mnie widują dopiero gdy się przywitam zwracają na mnie uwagę i rozpoznają. Reakcje są jednak bardzo pozytywne z czego bardzo się cieszę. Komplementy zawsze cieszą,zwłaszcza takie w których słychać życzliwość. Człowiek zaczyna czuć się bardziej pewny siebie i to jest dobre.
Zaczęłam się jednak zastanawiać dlaczego nie chcę się pozbyć turbanów i peruki. Co mi nie pozwala się od nich uwolnić? Mogłabym je sprzedać albo komuś oddać a ciągle są w mojej szafie. Nie chcę się ich pozbywać. To chyba strach przed nawrotem choroby mi na to nie pozwala, w głębi siebie boję się że mogą mi się jeszcze przydać. Kiedy tak o tym myślę zdaję sobie sprawę, że gdybym miała to jeszcze raz przechodzić to prawdopodobnie bym się załamała. Tak się teraz cieszę z tego że mam włosy, że sobie coraz lepiej radzę psychicznie i fizycznie, że odzyskuję swoje życie. Wiem, że rak może wrócić ale nie musi. Skupiam się na tym, co mnie spotyka w obecnej chwili ale rzeczy, takie jak turban czy peruka wywołują u mnie uczucie niepewności co do przyszłości, przywołują przykre wspomnienia i wywołują strach, który cały czas we mnie tkwi przyczajony. Nie potrafię się ich pozbyć, są jak przyjaciele w niedoli którzy przypominają mi o przeszłości i ostrzegają bym miała się na baczności. 

czwartek, 24 marca 2016

Wiatr we włosach

Wczorajszy dzień był dla mnie szczególny, dlatego że długo na niego czekałam.  Chociaż od jakiegoś czasu nie mam już łysej głowy to dopiero wczoraj odważyłam się pokazać bez czapki publicznie. Długo zbierałam się na odwagę by to zrobić. Wyjście z domu bez nakrycia głowy to nie to samo co wstawić zdjęcie na fecbooka czy pokazać się bliskim w pieleszach własnego domu. Jak każdy człowiek mam swoje kompleksy i wstydziłam się pokazywać. Miałam pewnego rodzaju blokadę, ciągle czekałam aż będzie dogodny moment. A fakt, iż nie potrafiłam ułożyć fryzurki z moich kręciołków nie zachęcało mnie do zdjęcia czapki, podobnie jak temperatura na zewnątrz. Ale zrobiło się cieplej więc udałam się do fryzjera z nadzieją, że w końcu moje włosy nadadzą się do pokazania. Pierwszy efekt mnie nie zachwycił, ale potem spodobał mi się mój nowy wygląd. Mimo to mijały dni a ja w dalszym ciągu chodziłam z okrytą głową! Aż do wczoraj, powiedziałam sobie, wystarczy już chowania się!
Umówiłam się z moją mama na mieście bo pomyślałam sobie, że doda mi ona odwagi. I rzeczywiście tak było, kiedy podeszła do mnie mama zdjęłam czapkę. I wiecie co, nic się nie stało! Nikt na mnie nie patrzył, nie wywołałam żadnego zainteresowania wśród przechodzących ludzi oprócz mojej mamy, która miała bardzo zdziwioną minę...Poczułam się w końcu normalnie.
Trudno wyrazić słowami ulgę jaką poczułam zdejmując z głowy ten ciężar.To wspaniałe uczucie poczuć wiaterek we włosach...

wtorek, 22 marca 2016

Nowy

Musze się pochwalić bo założyłam kolejnego bloga,  w którym zamierzam pisać o wszystkim co aktualnie będzie mi po głowie chodzić a że jestem osobą, która lubi zmieniać obiekty swoich zainteresowań więc tematyka będzie różnorodna. Zapraszam!

http://mikatoja.blogspot.com/